Każdy, kto śledzi, co dzieje się w edukacji, musiał zetknąć się z pojęciami grywalizacji lub gamifikacji. Dotyczą metody, która przebojem zdobywa kolejnych zwolenników.

Grywalizacja to zupełnie nowe podejście do motywowania – zupełnie inne niż dotychczasowe ocenianie szkolne. Początkowo jej stosowanie może wydawać się skomplikowane, jednak nie trzeba tworzyć od razu całych rozgrywek. Czasem wykorzystanie jednego rozwiązania już wystarczy. Przekonała się o tym jedna z redakcyjnych mam. Oto jej pomysł:

– Moja sześcioletnia córka ma sporą wadę wymowy – seplenienie międzyzębowe. Terapia trwa długo i bywa monotonna, codzienne ćwiczenia wzbudzały bunt, mimo że staraliśmy się ubierać je w zabawę. Drobne nagrody w postaci naklejek przestały już działać. Postanowiłam w końcu spróbować mechanizmu grywalizacji. Do tabletu córki nie trzeba zachęcać, więc może to podziała. Poczytałam i wymyśliłam. Córka uwielbia puzzle, kupiłam więc zestaw 260 elementów. Za każdą minutę poświęconą na ćwiczeniu nagrodą jest jeden puzzel, a za ćwiczenie z logopedą – 30. Po uzbieraniu 50 puzzli będzie premia – dodatkowe 3 elementy układanki. Ułożony do końca obrazek będzie wskazówką, gdzie pojedziemy na wycieczkę (tajemnica jest dodatkowym bodźcem, bez niej byłaby jedynie odwleczona w czasie nagroda). Córka sama decyduje, ile ćwiczy, a tym samym – jak szybko pojedziemy na wycieczkę. A dokąd? Na obrazku jest lew. Po pierwszych kilku dniach widzę, że to działa, a codzienne walki o ćwiczenia przestały być problemem.

Ze szczegółami grywalizacji można zapoznać się na kursie Zostań mistrzem gry.