Szkolne sklepiki od 1 września muszą postawić na pełnowartościowe produkty, a śmieciowe jedzenie wyrzucić do kosza. Bez soli oraz sosów, w tym majonezu, bez dodatku cukru i substancji słodzących, za to z warzywami, owocami, pełnoziarnistym pieczywem, produktami mlecznymi oraz napojami przygotowywanymi na miejscu – tak mają teraz wyglądać szkolne sklepiki i stołówki. 

Zmiany dotyczą nie tylko sklepików, lecz także stołówek przygotowujących szkolne posiłki. Ministerstwo Zdrowia jasno określiło zasady, których muszą przestrzegać podmioty oferujące jedzenie w szkole: herbatę czy kawę zbożową można posłodzić wyłącznie miodem pszczelim; tylko raz w tygodniu można zaproponować porcję smażonej potrawy i to wyłącznie na oleju roślinnym; ryba powinna się pojawić raz w tygodniu; do tego trzy lub więcej porcji warzyw w tygodniu do obiadu.

W sklepiku nie kupimy już drożdżówek, gazowanych napojów czy chipsów. Nie będzie też zapiekanek i frytek. Ministerstwo chce, aby dzieci kupowały kanapki z pełnoziarnistego pieczywa. Wyklucza szynki i mięsa z wysoką zawartością tłuszczu. Przykładowo: zamiast salami pojawi się szynka z indyka. W takiej kanapce powinno też być dużo warzyw. Do picia dzieci będą mogły otrzymać wodę źródlaną, soki czy koktajle przygotowywane na miejscu. W ofercie sklepików znajdziemy także mleko bez dodatku cukru, kefiry, serki homogenizowane czy jogurty. 

Na szkolnych korytarzach nie znajdziemy już automatów z batonami, napojami gazowanymi czy chipsami. Na rynku pojawiają się już pomysły urządzeń, w których będzie można kupić wyłącznie zdrową żywność – chipsy warzywne, stuprocentowe soki owocowe czy paczki orzechów. Zobaczymy, czy zyskają uznanie w szkołach. 

Z takiego rozwoju sprawy cieszą się rodzice i nauczyciele. Znikną długie kolejki do sklepików szkolnych po chipsy, pączki czy napoje gazowane. Wprowadzenie restrykcyjnych przepisów dotyczących szkolnych sklepików i stołówek to wynik złych wyników badań dotyczących otyłości wśród dzieci w Polsce. Jak pisze wyborcza.biz, na zmiany i ich szybkie wprowadzenie narzekają za to sami sklepikarze. Minister Zdrowia podpisał rozporządzenie dopiero 26 sierpnia, a zasady miały obowiązywać od 1 września. Handlowcy narzekają na brak okresu przejściowego.

Zmiana przepisów to tylko pierwszy krok do poprawy sytuacji. Najważniejsze to przekierowanie myślenia zarówno dzieci, jak i rodziców na tory dotyczące zdrowego żywienia. Szkoły już od kilku lat wprowadzają zajęcia zachęcające do odpowiedniego dobierania produktów i zbilansowanej diety, ale na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać.